poniedziałek, 13 października 2014

Różyczka Goździewska

"Różyczka Goździewska, ośmioletnia sanitariuszka podczas Powstania Warszawskiego. To dziewczynka, która pomagała w szpitalu polowym kompanii „Koszta” w kamienicy przy Moniuszki 11. Dzięki poświęceniu tego dziecka uratowano życie wielu osób. Różyczka przeżyła wojnę. Po jej zakończeniu mieszkała we Francji, gdzie zmarła w 1989 r., w wieku 53 lat."



Patrząc na te wydarzenia z perspektywy dzisiejszych czasów osobiście mam ciarki. W tak trudnych czasach ludzie potrafili wykazać się nie lada odwagą i niezwykłą moralnością. Wiele można się dowiedzieć o dzielnych ludziach którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim, lecz widząc zdjęcie tej małej dziewczynki po prostu odjęło mi mowę..

czwartek, 31 lipca 2014

Własne mieszkanie?



Chyba nie ma lepszego uczucia niż to kiedy w końcu wprowadzasz się na własne mieszkanie. I nie ma tu różnicy czy je kupujesz czy wynajmujesz. Różnica jest wtedy kiedy wiesz, że własną pracą na nie zapracowałeś i widzisz, że dajesz sobie radę. 


Oczywiście o wiele łatwiej jest gdy masz wspaniałą rodzinę, u której zawsze możesz szukać wsparcia. Mamusię, która sprezentuje Ci żelazko, babcię która specjalnie dla Ciebie pobiegnie do sklepu po wypsionego mopa lub poratuje płynem do mycia czy dziadka i ojca którzy zawsze pomogą w mini remoncie. I oczywiście cudowego chłopaka który zrobi pyszną kolację gdy Ty nie masz już siły.

To kolejny etap życia. 
Najlepszy na świecie!

Kochani. sprawdzajcie pocztę codziennie bo już niedługo zaproszenia na parapetówkę :D
Paula już piła kawkę!
Smaczna?:*
No i moja wspaniała przyjaciółka z chłopakiem. Dobrze się z wami napić piwka ;)


Polecam, Aleksandra Sordyl ;p


wtorek, 24 czerwca 2014

SESJA, SESJA, SESJA

Dziś wolne w pracy wiec czas poleżeć na leżaczku.  Szkoda tylko,  że z notatkami przed nosem :(

Wybaczcie mam sporo nauki.

Ale..
JEST OKEJ ;D

wtorek, 3 czerwca 2014

Co za dzień :)

Jak to jest, że gdy masz wolny dzień od niepamiętnych czasów i masz milion planów to tak naprawdę nie zrobisz nic? Przykre, ale jakie prawdziwe.. Im mniej masz czasu  tym więcej zrobisz. I choć wolę dni kiedy nie mam czasu nawet pomyśleć o odpoczynku to dziś legalnie się obijam! :)) To wyjątkowy dzień!

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MAMUSIU


Dziś się upijemy



I zjemy niezdrową kolację


Czego chcieć więcej?





A na dobranoc polecam MARKETING 
):




środa, 28 maja 2014

Sesja tak bardzo, czyli zadań domowych ciąg dalszy

Nie jestem nienormalna.
                 Jestem tu już dwa lata. Zakład psychiatryczny, jak to brzmi... Zrobiłam coś głupiego, a mój „dobry adwokat” udowodnił że byłam wtedy niepoczytalna.  Nie wiem czy lepiej tutaj czy w więzieniu.
                 Na początku chciałam ten czas po prostu przetrwać, ale tu jest stanowczo za dużo czasu na rozmyślanie. Uświadomiłam sobie dosyć szybko jak bardzo nienawidzę mojego męża i jak bardzo kocham dziecko które zabił.
***
                Znaliśmy się już w szkole średniej. To była wspaniała znajomość, uwielbiałam na niego patrzeć, czekać na niego po szkole. Lubiłam wieczorami spacerować pod jego domem wiedząc, że on tam jest.  Lubiłam wysyłać do niego listy. Piękne mówiłam o swoich uczuciach. Mam do tego dar. Poza tym tworzyliśmy świetny związek mimo różnych charakterów. Ja byłam ta ustępliwa. Nigdy nie interesowała mnie informatyka ale czego się nie robi dla mężczyzny którego się kocha? Chcieliśmy studiować razem. Ponad to  byłam mu wdzięczna że nie pospieszał mnie w sprawach seksu. Szanował to że potrzebuję czasu. Oboje byliśmy skupieni na nauce, każdy z nas miał też obowiązki na co dzień więc nawet nie było czasu spotkać się po szkole na dłużej tylko przelotne pożegnanie,  a co dopiero myśleć o takich intymnych rzeczach. A mimo to miłość była taka silna i ogromna. To jak na mnie patrzył stanowczo mi wystarczało  i oczywiście wieczorne spacery pod jego domem.
                 W końcu skończyliśmy studia, jakie to wspaniałe uczucie. Od koleżanki dowiedziałam się że on będzie na jakiejś imprezie na zakończenie studiów. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę. Gdy przyszłam około godziny 22 on już był bardzo pijany. Wybaczyłam mu to, przecież tyle czasu ciężko pracował na studiach, teraz może się trochę zabawić. Pomyślałam, że to już czas by przejść na kolejny etap, to czas by iść z nim do łóżka. Byłam taka przejęta, że nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w jednym z pokoi no i stało się.
                Pewnego dnia zorientowałam się, że jestem w ciąży. To wspaniałe, noszę w sobie jakby jego część. To jego dziecko, to uwiecznienie naszej miłości. Noszę w sobie naszą miłość.  Byłam taka szczęśliwa, że od razu chciałam mu to powiedzieć. Poszłam pod jego dom. Pierwszy raz w życiu tam zapukałam. Otworzyła jego matka i powiedziała, że zaraz po studiach ożenił się i przeprowadził..
***

                Przez te dwa lata w ośrodku zrozumiałam dlaczego dziecko musiało umrzeć.  On zabił naszą miłość więc i miłość którą nosiłam w sobie. Wszystko zaplanowałam. Wiedziałam o której  pielęgniarki mają zmianę. Wiedziałam,  gdzie się przebierają.  Wiedziałam, gdzie mają identyfikatory którymi otwierają wszystkie drzwi.  Wiedziałam gdzie mieszka on.
                Tego wieczora wszystko poszło zgodnie z planem. O godzinie 23:00 odwiedziłam córeczkę.  Absolutnie nie na cmentarzu. Nigdy nie chciałabym aby moja miłość była zakopana tam gdzie cała reszta zwykłych ludzi. Moja miłość była czymś niesamowitym i zasługiwała na miejsce tajemnicze i piękne, takie, w którym nikt jej nigdy nie znajdzie.
                Około 23:30 byłam już pod jego domem. Z konsternacją czekałam do rana. Nawet nie czułam się senna.  O godzinie 7:30 otworzył się garaż. Szybko weszłam do środka, otworzyłam drzwi samochodu ze strony pasażera, wskoczyłam do środka i uderzyłam go młotkiem. Pół przytomnego przeniosłam  na tyle siedzenie i odjechałam z piskiem opon.  Podjechałam tam gdzie mieszkałam zanim trafiłam do ośrodka.  Rodzice zawsze chowali klucze za donicą na schodach.  Wciągnęłam go po trzech schodkach do domu, a potem tylko popchnęłam do pomieszczenia obok drzwi frontowych by znalazł się w piwnicy.  Posadziłam go na krześle i związałam. Usiadłam na wprost niego i przyglądałam mu się tak długo aż odzyskał przytomność.
                - Dzień dobry – powiedziałam z nutką uczucia którym kiedyś go darzyłam.
                - Czego ode mnie chcesz?
                - Jeszcze śmiesz pytać?  Po tym wszystkim co się wydarzyło?!
                - Co się wydarzyło, o co chodzi? – pytał z przerażeniem. – Mam pieniądze, dostaniesz co chcesz tylko puść mnie!
                - Nie rozśmieszaj mnie – wykrzyczałam z pogardą. – Jakie pieniądze??
                - To czego do cholery chcesz? – wydukał z wyraźnie spanikowany.
                - A co Ty możesz mi dać? – zaczęłam z rozbawieniem. – Już nic nie możesz zrobić. Bogiem nie jesteś. Miłość nie zmartwychwstanie a dziecko tym bardziej.
                - Jakie kurwa dziecko?  - wykrzyczał prawie spadając z krzesła do którego był przywiązany.
                - Po pierwsze, to nie krzycz na mnie – wyliczam na palcach tuż przed jego twarzą, – a po drugie chodzi o nasze dziecko, te które zabiłeś!
                - Kobieto, na litość boską,  ja nikogo nie zabiłem. Ja nawet nie mam z Tobą dziecka – tłumaczy błagalnym tonem.
                - Ty skurwielu! – wybuchłam.
                Nagle słyszę nadjeżdżającą policję i pogotowie.  Szybko wyciągam schowany wcześniej nóż, by zdążyć wyrównać rachunki.  On zabił miłość, ja zabiłam dziecko. Teraz umrze on, zaraz po nim ja.
                Wywarzyli drzwi i w sekundę zbiegli do piwnicy. Policjant chwycił mnie za rękę  w momencie gdy miałam wymierzyć cios. Przecież to nie może się tak skończyć.  Rzucił mnie na ziemię, próbował skuć kajdankami ale stawiałam mu mocny opór. Przybiegł drugi facet i ubrali mi kaftan. Gdy mnie wynosili słyszałam tylko fragment rozmowy mojego męża i policjanta:
                - Za kogo się podawała? – pytał policjant.
                - Nie wiem dokładnie bo nic nie rozumiałem. Mówiła, ze zabiłem jakieś dziecko  – opowiada chaotycznie, – ale do jasnej cholery ja z tą kobietą nie mam nic wspólnego.
                - Ale zna pan panią Jakubiec?
                - Znaczy kojarzę, że chodziła ze mną do gimnazjum albo do liceum, ale chyba nawet nigdy nie rozmawialiśmy…
                Nie jestem nienormalna.

piątek, 16 maja 2014

ciekawe zadania domowe na UE.

               

               On. Zawsze mnie bił i poniżał. Ja. Zawsze posłuszna i uległa. Jakoś toczyło się to nędzne życie. Wszystko jest stanem umysłu. Przyzwyczaiłam się, przecież inni mają gorzej, nie mogę narzekać.
                Pracę kończę o 15:00, mam 20 minut na zrobienie zakupów, inaczej ucieknie mi autobus do domu.  To dobry dzień – pomyślałam – nawet miejsce w autobusie się znalazło, zakupy zrobione, dziś będzie szybki obiad.
                Obcasy  odbijają się echem  po klatce schodowej i czuję ten narastający niepokój.. Dla niego najważniejsze jest żeby obiad był o 16 gotowy, ale zapomniałam kupić mięso. Nie mogę się teraz wrócić do sklepu bo jak będę za późno w domu to i tak dostanę  od niego czymkolwiek co będzie miał pod ręką. Wchodzę, mówię od razu, że  nie kupiłam mięsa do obiadu, po co mam to przedłużać? Podchodzi do mnie, nie ma nic w ręce, jednak z doświadczenia wiem, że pięści są najgorsze. Mdleję z bólu.
                Otwieram oczy, czuję koszmarny ból głowy i brzucha, leżę na ziemi. Słyszę, że on ogląda telewizję. Drżącą ręką, po cichu otwieram dolną szafkę w kuchni, wyciągam pojemnik na mąkę wysypuję zawartość na ziemię. Jest! Moje oszczędności w foliowym woreczku. Powoli podnoszę się z ziemi i uciekam z mieszkania. Jeszcze nie mam pomysłu gdzie iść. Zamierzałam na policję ale to przecież bez sensu, już próbowałam wiele razy. Zwyczajnie idę przed siebie. Widzę  wielki szyld z napisem Kancelaria adwokacka . Wchodzę bez zastanowienia . W środku panuje chłód, szyk, elegancja, przestrzeń. Duża rozpiska z nazwiskami i numerami pokoi mówi mi, że mam iść do adwokata Piotra Walczaka pok. 3 – adwokat ds. rodzinnych.
                Pukam.
                - Proszę.
                - Yyy, dzień dobry – wydukałam.
                - W czym mogę pomóc? – pyta zaskoczony, nie mogąc oderwać ode mnie oczu.
                - Ja, przepraszam, ja mam tylko parę pytań. Mam pieniądze, zapłacę – zapewniam.
                - Nie o to chodzi pani.. – przeciąga ostatni wyraz.
                - Ah, Maria Cybulska.
                - Pani Mario, ja zwyczajnie nie mam czasu. Nawet gdybym chciał to zwyczajnie nie jestem w stanie pani pomóc.
                - Najmocniej przepraszam – odpowiadam zawiedziona choć wcale nie zaskoczona.
                Powoli, by nie nadwyrężać  obolałego ciała zamykam drzwi i wychodzę z budynku. Nagle słyszę gdzieś z góry.
                - Proszę poczekać!
                Patrzę w górę, to ten adwokat. Więc stoję i czekam. Schodzi na dół z teczką i płaszczem przewieszonym przez ramię.
                - Pani Mario, muszę jechać do mojego domku na pobliskiej wsi, zalało mnie – tłumaczy.
                - Ja rozumiem, przepraszam.
                - Nie, pani nie rozumie – mówi z uśmiechem i zatroskaniem – bardzo chcę pani pomóc. Proszę jechać ze mną, muszę tylko dać klucze hydraulikowi. Po drodze opowie mi pani wszystko, zgoda?
                On wzbudza we mnie tak ogromne zaufanie.
                - Zgoda! – mówię pełna nadziei.
                Wsiadamy do samochodu, po drodze kupił jedzenie, prawdziwy dżentelmen. Zadbał o mnie. Opowiedziałam całą swoją historię, wysłuchał mnie uważnie. Nawet nie zorientowałam się jak szybko dojechaliśmy na miejsce. Piękny domek, cisza i spokój.  W środku nic nie wyglądało na zalane ale wtedy jakoś o tym nie myślałam.
                - Pani Mario, zrobię herbatę i porozmawiamy o tym jakie ma pani szanse w sądzie przeciwko mężowi.
                - Chętnie, dziękuję – odpowiadam z uśmiechem.
                - Proszę sobie usiąść w salonie – zaprosił mnie gestem – słodzi pani?
                - Tak, poproszę.
                Z salonu pod ukosem widać kuchnię. Trochę podglądam co robi, jak krząta się po pomieszczeniu. Nagle na ziemię upadła jakaś mała fiolka jakby z lekami, może na coś choruje. Nie moja sprawa. Fiolka poturlała się po kafelkach, a on wyraźnie zbity z tropu szybko podniósł ją i schował. W końcu przyniósł herbatę. Chwilę rozmawialiśmy. Zrobiło mi się ciepło, błogo, potem trochę sennie. Kręci mi się w głowie. Pan Piotr dwoi mi się w oczach.
                - Jesteś taka piękna – mówi czule.
                Czuję jego ręce na moich ramionach lecz jestem bezwładna, nie mogę go odeprzeć. Próbuję coś powiedzieć, ale sama nic nie rozumiem, język plącze się w ustach. Słyszę go co raz ciszej, jest co raz ciemniej.
                - Nie martw się, nie jesteś tu pierwsza, jestem dosyć doświadczony.|
                Zasypiam słysząc jego mimo wszystko kojący dla uszu śmiech.
                    Małżeństwo było piekłem i myślałam, że gorzej być nie może. Myliłam się. Mimo że Walczak podał mi jakieś tabletki i nic nie pamiętam to przeszywający ból jaki czuję w okolicach intymnych pozwala mi wyobrazić sobie jak mnie skrzywdził. Gdy obudziłam się w tej pięknej chałupce na odludziu byłam zupełnie sama. Przyzwyczajona już chyba do bólu zbieram się z zakrwawionej kanapy, wychodzę z domku i idę przed siebie. Idę pustą szeroką ulicą. Idę choć nie wiem gdzie. Idę i nie myślę o niczym. Idę na spotkanie z jeszcze większym cierpieniem. Nigdy już nie powiem, że gorzej być nie może…

***

czwartek, 1 maja 2014

Wszyscy tacy sami..

Dlaczego tak bardzo przejmujemy się tym co myślą inni? Dlaczego chcemy wyglądać i zachowywać się normalnie a nie możemy być po prostu sobą. Czy dzień nie był by lepszy gdy potykając się na środku centrum handlowego zaczniesz śmiać się z samego siebie zamiast szybko zbierać się ziemi speszonym uważając się za upokorzoną pokrakę? Poleż sobie na ziemi, może to mało normalne ale zawsze możesz przecierać nowe szlaki :D


Albo wyjedź na wakacje i dobrze się baw. Nie musisz chodzić w sandałach i białych skarpetach żeby wiedzieli że jesteś z Polski, że jesteś zajebisty. Bo jesteś atomówką:


A jeśli nie masz nart a na stoku stanowisz zagrożenie życia dla siebie i innych możesz pojeździć w publicznej toalecie. Rękawice i narciarskie gacie OBOWIĄZKOWE.


i upij się w pociągu - lepiej zniesiesz tą ekskluzywną podróż!



czwartek, 17 kwietnia 2014

Polacy za kierownicą?

Zazwyczaj jestem spokojna, myślę że po to jest radio w samochodzie żeby ludzie się odstresowali. Obowiązkowo powinno się również spożywać meilsę. 100 ml na każde 10 km.

Lepiej nie wyjeżdżać w drogę w godzinach szczytu. Dopiero wtedy widać jak wielu ludzi nigdy nie powinno nawet dotknąć prawa jazdy. Za dużo jest sytuacji którymi chciałabym się podzielić ale nie jestem ich w stanie opisać tak jak bardzo mnie denerwują. Choć jedna rzecz nie daje mi spokoju, mianowicie to jak kierowcy zbierają się na zielonym świetle. ILE MOŻNA? Gdyby te tumany stojąc na czerwonym świetle obserwowały sygnalizację i ruszali wtedy keidy trzeba a nie zbierali się jak ślimaki, jakby byli panami polskich dróg to przejechało by 10 samochodów zamiast 5..



Uwielbiam też ludzi którzy jadą małym piźdźikiem a zachowują się na drodze jakby ku*** tirem jechali. A i jeszcze nawiązując do tego nieszczęsnego ruszania na czerwonym świetle, uwielbiam gdy ludzie zatrzymują się w odstępach tak wielkich że zmieściło by się jeszcze jedno auto a potem jeszcze milion lat ruszają. Albo jeszcze lepsi. Zatrzymją się z dużym odstępem a potem sobie co chwilkę po kawałku dojeżdżąją. Ja się pytam PO CO? Nie szkoda paliwa? Chyba za tanio na tych naszych stacjach..

A na wszystkie L-ki  narzekają.. KATORGA

Albo to: Jest sobie dziewczyna, przestraszona życia, boi się nawet własnego odbicia w lustrze i ona chce prowadzić... wjazd z podporządkowanej, zwalniasz żeby wjechała bo sznurek za Tobą a ona stoi i stoi. Ona nie kuma, że ma wjechać. Mrugasz światłami. Nic. Bardziej zwolnić się nie da. Zatrzymujesz się. Trąbisz. Cisnienie 300. W końcu ruszasz bo ile można. Przejeżdzasz obok i widzisz coś takiego:

nie mam pytań.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Reklamy..

Reklama, reklama, reklama



Z lewej, z prawej, taka co ucieka jak zjeżdżam na dół, taka inteligentna co pojawia się po chwili i niechcący w nią klikasz i...


..i jeszcze taka podstępna: klikam krzyżyk a to podstęp i to nie jest krzyżyk do wyłączenia reklamy tylko w sumie do włączenia.. pewnie 90% z was nie wie o co mi chodzi z tą podstępną reklamą, ale wszyscy przyznacie,  że to niesamowicie irytujące. I powstrzymam się od określeń które nasuwaj mi się mimowolnie (dlatego czasem lepiej pisać niż mówić) ale Ci, którzy mnie znają dobrze to wiedzą jaka wiązanka by teraz poszła..


Jeszcze trochę to wymyślą takie reklamy co szczypią Cię w dupę żebyś czasem nie przegapił/a reklamy.. I na pewno nie chce wiedzieć jak to zrobią, oby tylko nie wynajęli do tego ludzi. Siedzisz w domu kulturalnie przed komputerkiem (ew. leżysz tak jak już padłeś po ciężkim dniu) i dzwonek do drzwi i odziwo nie jest to świadek Jehowy tylko facet wynajęty do szczypania. W sumie to żadna praca nie hańbi ;p ale do rzeczy:

Inteligenta ja chciałam zainstalować AD Blocker coś tam. Fajny program który blokuje reklamy. Niestety jak to zwykle bywa gdy instaluję coś sama to zazwyczaj psuje się komputer.. Nie wiem czemu. Samo się robi ;))

Może jednak od święta posłucham mojego kochanego chłopaka który powiedział: "Ty lepiej nie rób nic sama"

poniedziałek, 31 marca 2014

Czas na uśmiech.

Jeszcze jeden jogurt i obiecuję że zwymiotuję.. Kaszki dla dzieci również mi obrzydły. PRAGNĘ KOTLETA albo chociaż zwykłej kanapki.
Jestem szczęśliwą posiadaczką aparatu ortodontycznego. Dziś jak nie trudno się domyślić jestem po wizycie u ortodonty i uwierzcie nie kłamię, od roku tak mnie nie bolały zęby jak dziś..

Myślałam o czymś w stylu "PRZED I PO",  "Łabędziem być" lub program "bez wstydu", ale ani ja nie chce dodawać ani wy nie chcecie oglądać zdjęcia mojego uśmiechu zanim udałam się do gabinetu ortodontycznego :))
Każdy ma coś czego w sobie nie lubi, niestety. U mnie między innymi był to zgryz. Może się wydawać że to zwyczajna wada, że to nic takiego. Ale nic bardziej mylnego zwłaszcza dla takiej osoby jak ja, lubię się śmiać, żartować. Trudno jest wyobrazić to sobie komuś kogo problem nie dotyczy. Myślenie o tym żeby na wszelkie sposoby zakrywać swój uśmiech było nieodłączną częścią mojego dnia.
Dziś, mimo że mam w buzi 'rusztowanie' to wiem, że mogę się uśmiechnąć.
Czas szybko leci, naprawdę. W czasie mojego leczenia ortodonta zdążyła zajść w ciąże, urodzić córeczkę i jeszcze świętować jej roczek!! Za trzy miesiące pozbywam się tego metalu z zębów i jadę na skup złomu ;pp żartuję ;p będę cały dzień uśmiechać się szeroko do lustra z radości, że udało się, że marzenia się spełniają :))




Mój apel do wszystkich!!!  Jeżeli czegoś w sobie nie lubisz to zrób wszystko co możesz żeby czuć się ze sobą dobrze. I broń boże nie chodzi mi o żadnego rodzaju operacje plastyczne Mówię rzeczach naprawdę uciążliwych, a nie o zrobieniu z kobiety plastikowej lalki z toną makijażu. Choć jeśli  któraś chce sobie zrobić cycuszki rozmiar 'F' to macie moje błogosławieństwo ;p


poniedziałek, 17 marca 2014

Pyszne kolokwium

Studiowanie na UE w Katowicach nauczy Cię wielu przydatnych umiejętności. Jedną z nich jest znajdująca się na pierwszym miejscu w rankingu światowym potrawa!

Będziesz potrzebował:

1.  patelnię
2. uwielbiany przez wszystkich bestseller "Zapomniany holokaust" liczy jedyne 440  stron. 
3. umiejętności szybkiego czytania bo kolokwium z całości lektury jest tuż tuż...
Przygotowanie jest proste:



gotowe!
SMACZNEGO :)


niedziela, 16 marca 2014

SZOK

Podobno blog jest jak dobry seks - trzy razy w tygodniu nie wystarczy.



blogerze, a Ty jaką masz wymówkę?

Tyle w temacie!! Miłego dnia  :)

środa, 12 marca 2014

Wkurzona tak bardzo.

Czy to dziwne, że pobiłam się z odkurzaczem??

Znaczy, nic złego mi niby nie zrobił. Zazwyczaj jest grzeczny, ładnie sprząta i mogę przy nim śpiewać bo mnie zagłusza.

Czasem jednak jest taki dzień.. Okej, często mam taki dzień, że wszystko mnie irytuje.
Kiedyś...

        Rano zaspałam. Szybki prysznic, narzucam na siebie co mam pod ręką i taka niepomalowana pędzę do auta. Zaznaczam, że była wtedy sroga zima ;p . Więc (nie zaczynaj zdania od więc) biegnę na parking. Wkładam kluczyk, ale ten stary grat tak zamarzł, że uwierzcie, nie ma takiej siły która otworzyłaby te drzwi. Boleśnie złamałam dwa paznokcie. 10 minut później udało się. Wsiadam. Auto tak zimne, że chyba zaraz odmrożę sobie dupę na siedzeniu. Ogrzewanie na full, nie wiem po co bo i tak nagrzeje się dopiero jak już będę pod uczelnią.. To i tak nieważne ponieważ nie odpalił. Pełna nadziei tak długo próbowałam, że
na dodatek padł akumulator. Wysiadam.
Docieram na przystanek wsiadam do busa, jestem już cała mokra. W autobusie więcej ludzi niż
 na pielgrzymce do Piekar. Mimo woli przytulam się do żula. Każdy przystanek to dla mnie zbawienie,
drzwi się otwierają - powiew świeżych spalin! Wysiadam, znów biegnę. Jestem na uczelni. Wykład odwołany. Kolejne zajęcia za 1,5h. Nie czekam. Idę na przystanek. Jadę. Wchodzi kanar, dostaje mandat. Już nawet przeklinać mi się nie chce. po 30 minutach jazdy wysiadam. Jest koszmarnie zimno, a nie mogę znaleźć kluczy do domu. Zawartość torebki ląduje na śniegu. Są i klucze. Wchodzę do domu i pierwsze
co, do nowych spodni przyfruwa cała masa sierści kotka i pieska. Odkurzam, ale odkurzacz zaklinował
się na progu. NIE WYTRZYMAŁAM.



poniedziałek, 10 marca 2014

Doprawione "po babsku", czyli dlaczego komedia romantyczna

Zagorzała fanka horrorów!


Tradycyjnie. Młoda, bezbronna, śliczna dziewczyna, gdzie? NO W LESIE! W środku nocy. Jest ciemno, zimno i ogólnie no niemiło. Mówię do niej, że ma się nie wygłupiać i niech podrepta do domciu. Tak naprawdę to wrzeszczę: NIE IDŹ TAM. Ale to nieważne.
Ona idzie dalej, no bo przecież ciemny las jest taki fascynujący, wręcz poetycki.

Nie lubię się upierać przy jednym rodzaju filmów no i denerwują mnie stereotypy, że niby jak laseczka to tylko komedia romantyczna. Więc muszę pokazać na siłę że wcale nie.
-"Zobaczymy horror?"- Ja na to -"No pewnie, uwielbiam."- No ale cholera jasna! Jak ta młoda, bezbronna, śliczna dziewczyna widzi ruszające się w środku lasu jakieś pełne, duże worki i stwierdza, że sprawdzi co to jest bo, bo.. no zabijcie mnie ale nie wiem czemu. To chyba nie jest jej obywatelski obowiązek.. W każdym razie gdy widzę tą idiotkę, a mózg przeszywa mi charakterystyczna nasączona grozą melodia to nie da się tego oglądać inaczej:








W sumie to połowy filmu nie widzę..
Chyba jednak zostanę przy komedii romantycznej!!!

niedziela, 9 marca 2014

Na początek..

Nie ukrywam, że dużo jeszcze we mnie z dziecka.

Śpię w piżamie w renifery choć przed chłopakiem udaję, że niby w koronkowej. Każdej nocy przytulam się do Helmuta (ale o tym kiedy indziej). Chodzę na Zumbę i bynajmniej nie dlatego, że potrafię tańczyć. Bo tańczyć to ja owszem, potrafię, ale tylko po paru kieliszkach - wtedy jestem niczym w Dirty Dancing lecz nie łapie mnie Patrick Swayze, a moja prywatna toaleta. Bo głowy do picia to ja z pewnością nie mam. Uwielbiam Kinder Niespodzianki, ale nie tą czekoladę tylko te małe zabaweczki!!
 

A wracając do Zumby to sprawa jest prosta! Świetna muzyka, energia, miłe towarzystwo. Możesz nawet  stać w miejscu bo nie kumasz kroków a nikt nie będzie Cie oceniał. Wiem, bo to przeważnie ja jestem tą która kręci się w drugą stronę..
No bo trochę jestem zakręcona. Dlaczego wszyscy mają już bloga a ja dopiero zastanawiam się nad tłem? No bo tak jak to często bywam w moim przypadku, zepsuł mi się komputer. Nie, tym razem nie zalałam go zmywaczem do paznokci, teraz sam się zepsuł słowo daję. Ale nie ma co panikować, mam jeszcze stary komputer, znaczy ten zalany. Nie mam dwóch literek w klawiaturze, damy radę..
I pozdrawiam moją piątkową poprawkę z prawa!